Obudziło mnie pukanie Tiffany .
Rozciągnęłam się na łóżku i leniwie wstałam , poszłam
do łazienki a potem z szafy wyjęłam jakieś ubranie , szare
spodnie i granatową bluzkę . Weszłam do pomieszczenia w którym
wczoraj oglądałam powtórki z dożynek . Przy stole już
wszyscy siedzieli . Finnick radośnie rozmawiał z Tiffany a Travis z
uśmiechem jadł śniadanie , gdy mnie zauważył przywitał się .
Kiwnęłam mu głową , wzięłam talerz i nałożyłam na niego
bekon i chleb . Jak zjadłam nie mogłam się powstrzymać żeby
spróbować jeszcze jakieś potrawy a po tej jeszcze jednej i
jeszcze . Towarzysze patrzyli i dziwili się gdzie ja to mieszczę
.Zawsze miałam dobry apetyt.
-Za piętnaście minut dojedziemy do Kapitolu – oznajmiła Tiffany .
Gdy dojechaliśmy podeszłam do okna .
Aż zaparło mi dech w piersiach . Piękne , ogromne i oszklone
budynki , ulice posprzątane . Gdy wjeżdżaliśmy na dworzec
zobaczyłam dziwne istoty , jakby z innej planety . Ludzie z Kapitolu w ogóle nie przypominali ludzi z mojego dystryktu .
Niektórzy mieli nawet wytatuowane różne kolorowe wzory
na twarzy a rzęsy niektórych sięgały za brwi . Mieli
kolorowe ubrania i peruki w które doszywali różne
drogocenne kamienie. Za jeden taki strój można by było
wyżywić 4-osobową rodzinę przez rok. Najbardziej zdziwiło i
zirytowało ubieranie zwierząt . Tak samo jak u ludzi w ubranka
wszywano diamenty , perły lub rubiny .
-Ej zobacz na to – powiedziałam do
Travisa i pokazałam palcem kobietę która trzymała na rękach
pieska w kostiumie żaby .
-To jest chore – Travis zrobił
krzywą minę – Po co ubierać zwierzęta w takie rzeczy? - zapytał
ironicznie .
-Nie mają na co wydawać pieniędzy –
rzucił Finnick , siedział rozłożony na sofie i pił kawę.
-Czy oni w ogóle wiedzą co się
dzieje w dystryktach ? Że niektórzy umierają z niedożywienia
i zimna? - zapytałam zdziwiona.
-Bo ja wiem – odpowiedział Finnick
znudzonym głosem .
Gdy pociąg stanął przyszło czterech
strażników i oznajmiło że wysiadamy , po czym kazało
żebyśmy szli za nimi . Gdy wysiadłam poczułam uderzenie dziwnego
zapachu . Śmierdziało spalinami i innymi chemicznymi substancjami .
Weszliśmy do limuzyny , jechała naprawdę szybko , w ogóle
nie czuło się że jedzie . Gdy dojechaliśmy do wysokiego , chyba
najwyższego budynku w mieście , limuzyna stanęła i automatycznie
otworzyły się drzwi . Już przez okno widziałam że jest tam tłum
ludzi . Gdy wyszłam aż zabolały mnie uszy , wszyscy wokół
mnie wrzeszczeli i machali . Miałam półprzymknięte oczy
bo oślepiały mnie flesze . Gdy dotarliśmy do budynku strażnicy
odeszli i teraz Finnick nas prowadził . Dotarliśmy do windy i
Tiffany wcisnęła guzik z czwórką .
-Przypadł wam bardzo piękny
apartament ! - ekscytowała się Tiffany – Niestety muszę wam
powiedzieć że nie dostaniecie deseru – zrobiła smutną minę
- Czemu? - zapytałam z uśmiechem
-Dlatego że jesteście zawodowcami
, i jesteście lepiej odżywieni od dzieciaków z innych
Dystryktów.
Nie obchodziło mnie to czy będę
miała deser czy nie . Winda ruszyła , szybciutko dojechaliśmy do
naszego piętra , drzwi otworzyły się a ja z zdumienia aż
otworzyłam buzię . Salon był cudowny! Ściany koloru czerwonego z
dodatkami srebrnego , meble kolorystycznie dobrane do tego na jednej
ze ścian wisiał ogromny telewizor . Kuchnia była oddzielona od
salonu szklanymi drzwiami , nowoczesna schowana w ścianie lodówka
, szklane blaty i stół , do tego krzesła które miały
zrobione z aksamitu poszycie . Wszystko ze sobą pasowało . Gdy
Tiffany zaprowadziła mnie do mojego pokoju myślałam że śnię .
Nigdy nie marzyłam o takim pokoju . Ściany były ciemno fioletowe .
Po prawej od drzwi stało ogromne białe łóżko a po lewej
wielka szafa a nad nią telewizor , na wprost drzwi stało biurko a
za nim wielkie okno z widokiem na miasto . Gdy Tiffany zaproponowała
żebym weszła do łazienki zgodziłam się i tam poszłam. Myślałam
że łazienka w pociągu była wspaniała ale przy tej chowała się
. Była urządzona tak jak w pociągu , motywy morskie , ale była o
wiele większa . Prysznic razem z wanną a do tego jeszcze więcej
przycisków do programowania niż w pociągu , były nawet
urządzenia które wyświetlało na ścianie morze . Tiffany
powiedziała że obiad jest za godzinę ale Finnick chce z nami
pogadać . Zapytałam czy nie mogłabym się odświeżyć i przebrać
, zgodziła się . Umyłam się , było cudownie i wytarłam się . W
ręczniku podeszłam do szafy i ubrałam przewiewną sukienkę . Gdy
skończyłam malować oczy poszłam do salonu pogadać z Finnickiem
-No w końcu jesteś – powiedział
znudzony Finnick
-Wybacz , musiałam się odświeżyć –
powiedziałam uroczo
-A więc – popatrzał najpierw na
mnie a potem na Travisa który siedział na fotelu – Co
umiecie najlepiej
-Jestem mistrzem w strzelaniu z łuku –
powiedział obojętnym tonem Travis
-Dobrze , a coś jeszcze?
-Walka wręcz i noże .
-Dobrze , a ty ? - popatrzał na mnie
-Hm , no nie wiem . Jestem bardzo dobra
w posługiwaniu się włócznią i trójzębem do tego
umiem walczyć wręcz .
-A jak ci idzie rzucanie nożami ,
łucznictwo i topory ?
-Toporami nigdy nie walczyłam . Noże
też idą mi dobrze , łucznictwo hm... - zamyśliłam się ,
przypomniał mi się ostatni trening – słabo .
-Co ty gadasz ? - uniósł brwi
Travis – Dzień przed dożynkami , na treningu , strzeliła kukłę
prosto w serce z 20 metrów! - uniósł głos
-Jedno razowy fart – powiedziałam
obojętnie – w złości umiem dokonać rzeczy niemożliwych –
zaśmiałam się
-Hmm no dobrze. Porozmawiajmy jaką
taktykę obierzecie , chcecie być sojusznikami ? Ja i Travis
popatrzyliśmy na siebie i wzruszyliśmy ramionami
-Razem będzie chyba trochę łatwiej –
powiedział Travis – Ja chcę a ty ?
-Ja też – odpowiedziałam z
uśmiechem .
-A więc dobrze a czy będziecie
chcieli sojuszu z innymi zawodowcami ?
-Nie! - powiedzieliśmy w tym samym
czasie z Travisem .
-Na pewno dostaniecie taką propozycję
-Odrzucimy ją – powiedziałam
stanowczo . Weszli awoksi i zaczęli podawać jedzenie , Tiffany
zawołała żebyśmy już przyszli ale Finnick machnął ręką
-Podstawowe pytanie , zostajecie przy
rogu czy uciekacie w las?
-Hmm – zastanowiłam się – myślę
że biegniemy do rogu po drodze łapiemy plecaki i wrzucamy napotkane
przedmioty a gdy już dotrzemy do rogu bierzemy broń i uciekamy w
las.
-Dobra strategia – uśmiechnął się
Travis
-Mam pomysł , szybko biegacie ? -
zapytał Finnick
-Ja całkiem , całkiem – odparłam
ze zdziwieniem
-Ja też ale na pewno wolniej niż ona
– powiedział Travis – wiedziałem jak biegasz na treningu
-Dobrze posłuchajcie tego . Co byście
powiedzieli na to aby Rihne pobiegła po broń a Travis zgarnął
jakiś plecak i rozejrzał się gdzie jest woda? Zawsze jest koło
startu jakaś woda czy rzeczka czy jezioro czy nawet morze –
powiedział Finnick i podrapał się po brodzie – i gdyby już
zdobyłbyś ten plecak – zwrócił się do Travisa – to w
środku na pewno będzie butelka , więc napełniłbyś ją .
Zirytowałam się dlatego że jest
większe prawdopodobieństwo że ja zostanę zabita a nie Travis , on
sobie tylko pójdzie po wodę a ja mam biec w środek rzezi ale
gdybym już wyszła stamtąd cało to sponsorzy na pewno by to
dostrzegli i pomogli mi w ciężkiej chwili .
-Zgoda – powiedziałam głośno i
wyraźnie .
-Czyli ustalone – powiedział Finnick
uśmiechnięty .
-Ej – krzyknął Travis – Nie
zgadzam się na to . Myślę że to ja powinienem biec po broń a nie
Rihne , to jest niebezpieczne .
-Całe igrzyska są niebezpieczne i co?
- powiedziałam złośliwie
-Travis o co Ci chodzi ? - zapytał
zdumiony Finnick
-Po prostu nie chcę aby ona umarła
już na starcie – powiedział ze złością
-Nie umrę , umiem walczyć a poza tym
jestem szybka .
-No dobra jak tam chcecie –
powiedział Travis i poszedł do kuchni . Popatrzałam na Finnicka a
on na mnie i poszliśmy za Travisem . Gdy weszłam do kuchni poczułam
piękny zapach jedzenia . Nałożyłam sobie ziemniaków i
kurczaka i zaczęłam jeść. Gdy już przestaliśmy jeść Tiffany
powiedziała
-To może teraz sobie ze mną
porozmawiacie? Z tego co wiem macie już taktykę więc teraz ja
doradzę jak się poruszać na scenie , gestykulować i mówić
– powiedziała radośnie Tiffany .
-Ja dziękuję , nie chcę pomocy w tym
, idę na żywioł w gadce a odpowiednie poruszanie na nic mi na
arenie – powiedziałam obojętnie
-Jak to – głos Tiffany od razu
posmutniał – Ale musisz! - krzyknęła
-Ha ha , nic nie muszę –
uśmiechnęłam się do niej .
-A ty ? - pokazała palcem na Travisa –
ty też mnie nie potrzebujesz? - krzyknęła
-Ekhem , w sumie też – powiedział
cicho
-Bardzo się cieszę ! - krzyknęła
Tiffany po czym pobiegła do windy i zniknęła za jej drzwiami .
Finnick zakrył twarz rękoma w
załamaniu a potem popatrzył na mnie z wyrzutem i powiedział
-Sprawiłaś jej przykrość –
powiedział z wymuszonym smutnym tonem – Ona tak bardzo lubi swoją
pracę
-Nie obchodzi mnie ona , postanowiłam
– powiedziałam twardo chodź w głębi serca żałowałam trochę
że tak ostro potraktowałam Tiffany .
Dochodziła 19 . Od obiadu siedziałam
na fotelu i oglądałam telewizję . Przyszli awoksi i nałożyli na
stół jedzenie , gdy Finnick ja i Travis zaczęliśmy jeść
Finnick powiedział
-Jutro parada trybutów
-Jak miło – powiedziałam znudzona .
Zjadłam i poszłam spać , nie miałam problemów z zaśnięciem
miękka kołdra była fantastyczna a poduszka miękka więc od razu
zasnęłam .
Ładny blog. Podoba mi się. Oczywiście obserwuję u sb i będę komentować i zaglądać. Mam nadzieję, że się odwdzięczysz^^ Pozdrawiam:) miss-hanuss.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do The Versatile Blogger Award więcej na: Zero-strachu.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Liebster Award! :>
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz. Historia wciąga i nie można się od niej oderwać. Czekam na ciąg dalszy. Obserwuje i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie u mnie bardziej pikantnie:)
OdpowiedzUsuńFantazyjna
mysli-bez-cenzury.blogspot.com