niedziela, 17 marca 2013

Rozdział IV


Obudziło mnie pukanie Tiffany . Rozciągnęłam się na łóżku i leniwie wstałam , poszłam do łazienki a potem z szafy wyjęłam jakieś ubranie , szare spodnie i granatową bluzkę . Weszłam do pomieszczenia w którym wczoraj oglądałam powtórki z dożynek . Przy stole już wszyscy siedzieli . Finnick radośnie rozmawiał z Tiffany a Travis z uśmiechem jadł śniadanie , gdy mnie zauważył przywitał się . Kiwnęłam mu głową , wzięłam talerz i nałożyłam na niego bekon i chleb . Jak zjadłam nie mogłam się powstrzymać żeby spróbować jeszcze jakieś potrawy a po tej jeszcze jednej i jeszcze . Towarzysze patrzyli i dziwili się gdzie ja to mieszczę .Zawsze miałam dobry apetyt.
-Za piętnaście minut dojedziemy do Kapitolu – oznajmiła Tiffany .
Gdy dojechaliśmy podeszłam do okna . Aż zaparło mi dech w piersiach . Piękne , ogromne i oszklone budynki , ulice posprzątane . Gdy wjeżdżaliśmy na dworzec zobaczyłam dziwne istoty , jakby z innej planety . Ludzie z Kapitolu w ogóle nie przypominali ludzi z mojego dystryktu . Niektórzy mieli nawet wytatuowane różne kolorowe wzory na twarzy a rzęsy niektórych sięgały za brwi . Mieli kolorowe ubrania i peruki w które doszywali różne drogocenne kamienie. Za jeden taki strój można by było wyżywić 4-osobową rodzinę przez rok. Najbardziej zdziwiło i zirytowało ubieranie zwierząt . Tak samo jak u ludzi w ubranka wszywano diamenty , perły lub rubiny .
-Ej zobacz na to – powiedziałam do Travisa i pokazałam palcem kobietę która trzymała na rękach pieska w kostiumie żaby .
-To jest chore – Travis zrobił krzywą minę – Po co ubierać zwierzęta w takie rzeczy? - zapytał ironicznie .
-Nie mają na co wydawać pieniędzy – rzucił Finnick , siedział rozłożony na sofie i pił kawę.
-Czy oni w ogóle wiedzą co się dzieje w dystryktach ? Że niektórzy umierają z niedożywienia i zimna? - zapytałam zdziwiona.
-Bo ja wiem – odpowiedział Finnick znudzonym głosem .
Gdy pociąg stanął przyszło czterech strażników i oznajmiło że wysiadamy , po czym kazało żebyśmy szli za nimi . Gdy wysiadłam poczułam uderzenie dziwnego zapachu . Śmierdziało spalinami i innymi chemicznymi substancjami . Weszliśmy do limuzyny , jechała naprawdę szybko , w ogóle nie czuło się że jedzie . Gdy dojechaliśmy do wysokiego , chyba najwyższego budynku w mieście , limuzyna stanęła i automatycznie otworzyły się drzwi . Już przez okno widziałam że jest tam tłum ludzi . Gdy wyszłam aż zabolały mnie uszy , wszyscy wokół mnie wrzeszczeli i machali . Miałam półprzymknięte oczy bo oślepiały mnie flesze . Gdy dotarliśmy do budynku strażnicy odeszli i teraz Finnick nas prowadził . Dotarliśmy do windy i Tiffany wcisnęła guzik z czwórką .
-Przypadł wam bardzo piękny apartament ! - ekscytowała się Tiffany – Niestety muszę wam powiedzieć że nie dostaniecie deseru – zrobiła smutną minę  
- Czemu? - zapytałam z uśmiechem 
-Dlatego że jesteście zawodowcami , i jesteście lepiej odżywieni od dzieciaków z innych Dystryktów.
Nie obchodziło mnie to czy będę miała deser czy nie . Winda ruszyła , szybciutko dojechaliśmy do naszego piętra , drzwi otworzyły się a ja z zdumienia aż otworzyłam buzię . Salon był cudowny! Ściany koloru czerwonego z dodatkami srebrnego , meble kolorystycznie dobrane do tego na jednej ze ścian wisiał ogromny telewizor . Kuchnia była oddzielona od salonu szklanymi drzwiami , nowoczesna schowana w ścianie lodówka , szklane blaty i stół , do tego krzesła które miały zrobione z aksamitu poszycie . Wszystko ze sobą pasowało . Gdy Tiffany zaprowadziła mnie do mojego pokoju myślałam że śnię . Nigdy nie marzyłam o takim pokoju . Ściany były ciemno fioletowe . Po prawej od drzwi stało ogromne białe łóżko a po lewej wielka szafa a nad nią telewizor , na wprost drzwi stało biurko a za nim wielkie okno z widokiem na miasto . Gdy Tiffany zaproponowała żebym weszła do łazienki zgodziłam się i tam poszłam. Myślałam że łazienka w pociągu była wspaniała ale przy tej chowała się . Była urządzona tak jak w pociągu , motywy morskie , ale była o wiele większa . Prysznic razem z wanną a do tego jeszcze więcej przycisków do programowania niż w pociągu , były nawet urządzenia które wyświetlało na ścianie morze . Tiffany powiedziała że obiad jest za godzinę ale Finnick chce z nami pogadać . Zapytałam czy nie mogłabym się odświeżyć i przebrać , zgodziła się . Umyłam się , było cudownie i wytarłam się . W ręczniku podeszłam do szafy i ubrałam przewiewną sukienkę . Gdy skończyłam malować oczy poszłam do salonu pogadać z Finnickiem
-No w końcu jesteś – powiedział znudzony Finnick
-Wybacz , musiałam się odświeżyć – powiedziałam uroczo
-A więc – popatrzał najpierw na mnie a potem na Travisa który siedział na fotelu – Co umiecie najlepiej
-Jestem mistrzem w strzelaniu z łuku – powiedział obojętnym tonem Travis
-Dobrze , a coś jeszcze?
-Walka wręcz i noże .
-Dobrze , a ty ? - popatrzał na mnie
-Hm , no nie wiem . Jestem bardzo dobra w posługiwaniu się włócznią i trójzębem do tego umiem walczyć wręcz .
-A jak ci idzie rzucanie nożami , łucznictwo i topory ?
-Toporami nigdy nie walczyłam . Noże też idą mi dobrze , łucznictwo hm... - zamyśliłam się , przypomniał mi się ostatni trening – słabo .
-Co ty gadasz ? - uniósł brwi Travis – Dzień przed dożynkami , na treningu , strzeliła kukłę prosto w serce z 20 metrów! - uniósł głos
-Jedno razowy fart – powiedziałam obojętnie – w złości umiem dokonać rzeczy niemożliwych – zaśmiałam się
-Hmm no dobrze. Porozmawiajmy jaką taktykę obierzecie , chcecie być sojusznikami ? Ja i Travis popatrzyliśmy na siebie i wzruszyliśmy ramionami
-Razem będzie chyba trochę łatwiej – powiedział Travis – Ja chcę a ty ?
-Ja też – odpowiedziałam z uśmiechem .
-A więc dobrze a czy będziecie chcieli sojuszu z innymi zawodowcami ?
-Nie! - powiedzieliśmy w tym samym czasie z Travisem .
-Na pewno dostaniecie taką propozycję
-Odrzucimy ją – powiedziałam stanowczo . Weszli awoksi i zaczęli podawać jedzenie , Tiffany zawołała żebyśmy już przyszli ale Finnick machnął ręką
-Podstawowe pytanie , zostajecie przy rogu czy uciekacie w las?
-Hmm – zastanowiłam się – myślę że biegniemy do rogu po drodze łapiemy plecaki i wrzucamy napotkane przedmioty a gdy już dotrzemy do rogu bierzemy broń i uciekamy w las.
-Dobra strategia – uśmiechnął się Travis
-Mam pomysł , szybko biegacie ? - zapytał Finnick
-Ja całkiem , całkiem – odparłam ze zdziwieniem
-Ja też ale na pewno wolniej niż ona – powiedział Travis – wiedziałem jak biegasz na treningu
-Dobrze posłuchajcie tego . Co byście powiedzieli na to aby Rihne pobiegła po broń a Travis zgarnął jakiś plecak i rozejrzał się gdzie jest woda? Zawsze jest koło startu jakaś woda czy rzeczka czy jezioro czy nawet morze – powiedział Finnick i podrapał się po brodzie – i gdyby już zdobyłbyś ten plecak – zwrócił się do Travisa – to w środku na pewno będzie butelka , więc napełniłbyś ją .
Zirytowałam się dlatego że jest większe prawdopodobieństwo że ja zostanę zabita a nie Travis , on sobie tylko pójdzie po wodę a ja mam biec w środek rzezi ale gdybym już wyszła stamtąd cało to sponsorzy na pewno by to dostrzegli i pomogli mi w ciężkiej chwili .
-Zgoda – powiedziałam głośno i wyraźnie .
-Czyli ustalone – powiedział Finnick uśmiechnięty .
-Ej – krzyknął Travis – Nie zgadzam się na to . Myślę że to ja powinienem biec po broń a nie Rihne , to jest niebezpieczne .
-Całe igrzyska są niebezpieczne i co? - powiedziałam złośliwie
-Travis o co Ci chodzi ? - zapytał zdumiony Finnick
-Po prostu nie chcę aby ona umarła już na starcie – powiedział ze złością
-Nie umrę , umiem walczyć a poza tym jestem szybka .
-No dobra jak tam chcecie – powiedział Travis i poszedł do kuchni . Popatrzałam na Finnicka a on na mnie i poszliśmy za Travisem . Gdy weszłam do kuchni poczułam piękny zapach jedzenia . Nałożyłam sobie ziemniaków i kurczaka i zaczęłam jeść. Gdy już przestaliśmy jeść Tiffany powiedziała
-To może teraz sobie ze mną porozmawiacie? Z tego co wiem macie już taktykę więc teraz ja doradzę jak się poruszać na scenie , gestykulować i mówić – powiedziała radośnie Tiffany .
-Ja dziękuję , nie chcę pomocy w tym , idę na żywioł w gadce a odpowiednie poruszanie na nic mi na arenie – powiedziałam obojętnie
-Jak to – głos Tiffany od razu posmutniał – Ale musisz! - krzyknęła
-Ha ha , nic nie muszę – uśmiechnęłam się do niej .
-A ty ? - pokazała palcem na Travisa – ty też mnie nie potrzebujesz? - krzyknęła
-Ekhem , w sumie też – powiedział cicho
-Bardzo się cieszę ! - krzyknęła Tiffany po czym pobiegła do windy i zniknęła za jej drzwiami .
Finnick zakrył twarz rękoma w załamaniu a potem popatrzył na mnie z wyrzutem i powiedział
-Sprawiłaś jej przykrość – powiedział z wymuszonym smutnym tonem – Ona tak bardzo lubi swoją pracę
-Nie obchodzi mnie ona , postanowiłam – powiedziałam twardo chodź w głębi serca żałowałam trochę że tak ostro potraktowałam Tiffany .
Dochodziła 19 . Od obiadu siedziałam na fotelu i oglądałam telewizję . Przyszli awoksi i nałożyli na stół jedzenie , gdy Finnick ja i Travis zaczęliśmy jeść Finnick powiedział
-Jutro parada trybutów
-Jak miło – powiedziałam znudzona . Zjadłam i poszłam spać , nie miałam problemów z zaśnięciem miękka kołdra była fantastyczna a poduszka miękka więc od razu zasnęłam .

4 komentarze:

  1. Ładny blog. Podoba mi się. Oczywiście obserwuję u sb i będę komentować i zaglądać. Mam nadzieję, że się odwdzięczysz^^ Pozdrawiam:) miss-hanuss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominuję Cię do The Versatile Blogger Award więcej na: Zero-strachu.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję cię do Liebster Award! :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie piszesz. Historia wciąga i nie można się od niej oderwać. Czekam na ciąg dalszy. Obserwuje i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie u mnie bardziej pikantnie:)

    Fantazyjna
    mysli-bez-cenzury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń