niedziela, 17 marca 2013

Rozdział IV


Obudziło mnie pukanie Tiffany . Rozciągnęłam się na łóżku i leniwie wstałam , poszłam do łazienki a potem z szafy wyjęłam jakieś ubranie , szare spodnie i granatową bluzkę . Weszłam do pomieszczenia w którym wczoraj oglądałam powtórki z dożynek . Przy stole już wszyscy siedzieli . Finnick radośnie rozmawiał z Tiffany a Travis z uśmiechem jadł śniadanie , gdy mnie zauważył przywitał się . Kiwnęłam mu głową , wzięłam talerz i nałożyłam na niego bekon i chleb . Jak zjadłam nie mogłam się powstrzymać żeby spróbować jeszcze jakieś potrawy a po tej jeszcze jednej i jeszcze . Towarzysze patrzyli i dziwili się gdzie ja to mieszczę .Zawsze miałam dobry apetyt.
-Za piętnaście minut dojedziemy do Kapitolu – oznajmiła Tiffany .
Gdy dojechaliśmy podeszłam do okna . Aż zaparło mi dech w piersiach . Piękne , ogromne i oszklone budynki , ulice posprzątane . Gdy wjeżdżaliśmy na dworzec zobaczyłam dziwne istoty , jakby z innej planety . Ludzie z Kapitolu w ogóle nie przypominali ludzi z mojego dystryktu . Niektórzy mieli nawet wytatuowane różne kolorowe wzory na twarzy a rzęsy niektórych sięgały za brwi . Mieli kolorowe ubrania i peruki w które doszywali różne drogocenne kamienie. Za jeden taki strój można by było wyżywić 4-osobową rodzinę przez rok. Najbardziej zdziwiło i zirytowało ubieranie zwierząt . Tak samo jak u ludzi w ubranka wszywano diamenty , perły lub rubiny .
-Ej zobacz na to – powiedziałam do Travisa i pokazałam palcem kobietę która trzymała na rękach pieska w kostiumie żaby .
-To jest chore – Travis zrobił krzywą minę – Po co ubierać zwierzęta w takie rzeczy? - zapytał ironicznie .
-Nie mają na co wydawać pieniędzy – rzucił Finnick , siedział rozłożony na sofie i pił kawę.
-Czy oni w ogóle wiedzą co się dzieje w dystryktach ? Że niektórzy umierają z niedożywienia i zimna? - zapytałam zdziwiona.
-Bo ja wiem – odpowiedział Finnick znudzonym głosem .
Gdy pociąg stanął przyszło czterech strażników i oznajmiło że wysiadamy , po czym kazało żebyśmy szli za nimi . Gdy wysiadłam poczułam uderzenie dziwnego zapachu . Śmierdziało spalinami i innymi chemicznymi substancjami . Weszliśmy do limuzyny , jechała naprawdę szybko , w ogóle nie czuło się że jedzie . Gdy dojechaliśmy do wysokiego , chyba najwyższego budynku w mieście , limuzyna stanęła i automatycznie otworzyły się drzwi . Już przez okno widziałam że jest tam tłum ludzi . Gdy wyszłam aż zabolały mnie uszy , wszyscy wokół mnie wrzeszczeli i machali . Miałam półprzymknięte oczy bo oślepiały mnie flesze . Gdy dotarliśmy do budynku strażnicy odeszli i teraz Finnick nas prowadził . Dotarliśmy do windy i Tiffany wcisnęła guzik z czwórką .
-Przypadł wam bardzo piękny apartament ! - ekscytowała się Tiffany – Niestety muszę wam powiedzieć że nie dostaniecie deseru – zrobiła smutną minę  
- Czemu? - zapytałam z uśmiechem 
-Dlatego że jesteście zawodowcami , i jesteście lepiej odżywieni od dzieciaków z innych Dystryktów.
Nie obchodziło mnie to czy będę miała deser czy nie . Winda ruszyła , szybciutko dojechaliśmy do naszego piętra , drzwi otworzyły się a ja z zdumienia aż otworzyłam buzię . Salon był cudowny! Ściany koloru czerwonego z dodatkami srebrnego , meble kolorystycznie dobrane do tego na jednej ze ścian wisiał ogromny telewizor . Kuchnia była oddzielona od salonu szklanymi drzwiami , nowoczesna schowana w ścianie lodówka , szklane blaty i stół , do tego krzesła które miały zrobione z aksamitu poszycie . Wszystko ze sobą pasowało . Gdy Tiffany zaprowadziła mnie do mojego pokoju myślałam że śnię . Nigdy nie marzyłam o takim pokoju . Ściany były ciemno fioletowe . Po prawej od drzwi stało ogromne białe łóżko a po lewej wielka szafa a nad nią telewizor , na wprost drzwi stało biurko a za nim wielkie okno z widokiem na miasto . Gdy Tiffany zaproponowała żebym weszła do łazienki zgodziłam się i tam poszłam. Myślałam że łazienka w pociągu była wspaniała ale przy tej chowała się . Była urządzona tak jak w pociągu , motywy morskie , ale była o wiele większa . Prysznic razem z wanną a do tego jeszcze więcej przycisków do programowania niż w pociągu , były nawet urządzenia które wyświetlało na ścianie morze . Tiffany powiedziała że obiad jest za godzinę ale Finnick chce z nami pogadać . Zapytałam czy nie mogłabym się odświeżyć i przebrać , zgodziła się . Umyłam się , było cudownie i wytarłam się . W ręczniku podeszłam do szafy i ubrałam przewiewną sukienkę . Gdy skończyłam malować oczy poszłam do salonu pogadać z Finnickiem
-No w końcu jesteś – powiedział znudzony Finnick
-Wybacz , musiałam się odświeżyć – powiedziałam uroczo
-A więc – popatrzał najpierw na mnie a potem na Travisa który siedział na fotelu – Co umiecie najlepiej
-Jestem mistrzem w strzelaniu z łuku – powiedział obojętnym tonem Travis
-Dobrze , a coś jeszcze?
-Walka wręcz i noże .
-Dobrze , a ty ? - popatrzał na mnie
-Hm , no nie wiem . Jestem bardzo dobra w posługiwaniu się włócznią i trójzębem do tego umiem walczyć wręcz .
-A jak ci idzie rzucanie nożami , łucznictwo i topory ?
-Toporami nigdy nie walczyłam . Noże też idą mi dobrze , łucznictwo hm... - zamyśliłam się , przypomniał mi się ostatni trening – słabo .
-Co ty gadasz ? - uniósł brwi Travis – Dzień przed dożynkami , na treningu , strzeliła kukłę prosto w serce z 20 metrów! - uniósł głos
-Jedno razowy fart – powiedziałam obojętnie – w złości umiem dokonać rzeczy niemożliwych – zaśmiałam się
-Hmm no dobrze. Porozmawiajmy jaką taktykę obierzecie , chcecie być sojusznikami ? Ja i Travis popatrzyliśmy na siebie i wzruszyliśmy ramionami
-Razem będzie chyba trochę łatwiej – powiedział Travis – Ja chcę a ty ?
-Ja też – odpowiedziałam z uśmiechem .
-A więc dobrze a czy będziecie chcieli sojuszu z innymi zawodowcami ?
-Nie! - powiedzieliśmy w tym samym czasie z Travisem .
-Na pewno dostaniecie taką propozycję
-Odrzucimy ją – powiedziałam stanowczo . Weszli awoksi i zaczęli podawać jedzenie , Tiffany zawołała żebyśmy już przyszli ale Finnick machnął ręką
-Podstawowe pytanie , zostajecie przy rogu czy uciekacie w las?
-Hmm – zastanowiłam się – myślę że biegniemy do rogu po drodze łapiemy plecaki i wrzucamy napotkane przedmioty a gdy już dotrzemy do rogu bierzemy broń i uciekamy w las.
-Dobra strategia – uśmiechnął się Travis
-Mam pomysł , szybko biegacie ? - zapytał Finnick
-Ja całkiem , całkiem – odparłam ze zdziwieniem
-Ja też ale na pewno wolniej niż ona – powiedział Travis – wiedziałem jak biegasz na treningu
-Dobrze posłuchajcie tego . Co byście powiedzieli na to aby Rihne pobiegła po broń a Travis zgarnął jakiś plecak i rozejrzał się gdzie jest woda? Zawsze jest koło startu jakaś woda czy rzeczka czy jezioro czy nawet morze – powiedział Finnick i podrapał się po brodzie – i gdyby już zdobyłbyś ten plecak – zwrócił się do Travisa – to w środku na pewno będzie butelka , więc napełniłbyś ją .
Zirytowałam się dlatego że jest większe prawdopodobieństwo że ja zostanę zabita a nie Travis , on sobie tylko pójdzie po wodę a ja mam biec w środek rzezi ale gdybym już wyszła stamtąd cało to sponsorzy na pewno by to dostrzegli i pomogli mi w ciężkiej chwili .
-Zgoda – powiedziałam głośno i wyraźnie .
-Czyli ustalone – powiedział Finnick uśmiechnięty .
-Ej – krzyknął Travis – Nie zgadzam się na to . Myślę że to ja powinienem biec po broń a nie Rihne , to jest niebezpieczne .
-Całe igrzyska są niebezpieczne i co? - powiedziałam złośliwie
-Travis o co Ci chodzi ? - zapytał zdumiony Finnick
-Po prostu nie chcę aby ona umarła już na starcie – powiedział ze złością
-Nie umrę , umiem walczyć a poza tym jestem szybka .
-No dobra jak tam chcecie – powiedział Travis i poszedł do kuchni . Popatrzałam na Finnicka a on na mnie i poszliśmy za Travisem . Gdy weszłam do kuchni poczułam piękny zapach jedzenia . Nałożyłam sobie ziemniaków i kurczaka i zaczęłam jeść. Gdy już przestaliśmy jeść Tiffany powiedziała
-To może teraz sobie ze mną porozmawiacie? Z tego co wiem macie już taktykę więc teraz ja doradzę jak się poruszać na scenie , gestykulować i mówić – powiedziała radośnie Tiffany .
-Ja dziękuję , nie chcę pomocy w tym , idę na żywioł w gadce a odpowiednie poruszanie na nic mi na arenie – powiedziałam obojętnie
-Jak to – głos Tiffany od razu posmutniał – Ale musisz! - krzyknęła
-Ha ha , nic nie muszę – uśmiechnęłam się do niej .
-A ty ? - pokazała palcem na Travisa – ty też mnie nie potrzebujesz? - krzyknęła
-Ekhem , w sumie też – powiedział cicho
-Bardzo się cieszę ! - krzyknęła Tiffany po czym pobiegła do windy i zniknęła za jej drzwiami .
Finnick zakrył twarz rękoma w załamaniu a potem popatrzył na mnie z wyrzutem i powiedział
-Sprawiłaś jej przykrość – powiedział z wymuszonym smutnym tonem – Ona tak bardzo lubi swoją pracę
-Nie obchodzi mnie ona , postanowiłam – powiedziałam twardo chodź w głębi serca żałowałam trochę że tak ostro potraktowałam Tiffany .
Dochodziła 19 . Od obiadu siedziałam na fotelu i oglądałam telewizję . Przyszli awoksi i nałożyli na stół jedzenie , gdy Finnick ja i Travis zaczęliśmy jeść Finnick powiedział
-Jutro parada trybutów
-Jak miło – powiedziałam znudzona . Zjadłam i poszłam spać , nie miałam problemów z zaśnięciem miękka kołdra była fantastyczna a poduszka miękka więc od razu zasnęłam .

Rozdział III


Serce mi zamarło , wszyscy patrzyli na nas . Poczułam że Natalie rozluźnia dłoń . Popatrzałam na nią , jej policzki nie były czerwone jak zawsze była biała jak kreda . Czułam że drży , w jej oczach widziałam ogromny strach . Gdy Natalie otrzeźwiała zrobiła krok do przodu , nadal trzymam ją za dłoń . Robi następny , nadal ją trzymam a ona mnie . Gdy Natalie chce wziąć rękę , czuje ogromny ból , kuje mnie serce , ściska w żołądku , puściłam ją . Gdy była w połowie drogi na scenę , wzięłam ogromny wdech i powiedziałam cicho-Zgłaszam się na Trybuta - mimo że powiedziałam to bardzo cicho i tak wszyscy mnie dobrze słyszeli . Policzki na mojej twarzy zapłonęły , oczy zaczęły lśnić , wszyscy na mnie zwrócili głowy tak samo jak Tiffany . Kochałam Natalie , to była moja najlepsza przyjaciółka , była zawsze kiedy ją potrzebowałam a ja zawsze kiedy ona mnie . Tyle wspomnień , tych wspaniałych i tych złych . Wszystkie przygody , tyle razy ile ona mi pomogła , myślałam wtedy o tym , o tym że tylko zgłaszając się za nią mogę jej to wynagrodzić i podziękować Więc głośniej i wyraźniej powtórzyłam-Zgłaszam się na Trybuta! - podbiegłam do płaczącej Natalie na środku drogi , przytuliłam ją i powiedziałam-Nie płacz , będzie dobrze – wtedy ona rozpłakała się jeszcze bardziej i przyległa do mnie mocniej , dopiero jej brat , Christopher , oderwał ją ode mnie . Gdy wziął ją na ręce wrzeszczała że ma ją puścić-NIE , ZOSTAW MNIE ! RIHNE , NIE !!! - krzyczała i wyrywała się . Gdy doszłam na scenę Tiffany zapytała-Jak się nazywasz?-Rihne Wesker-Świetnie – odpowiedziała z uśmiechem – Podajcie sobie dłoń.
Dopiero doszło do mnie że Travis stoi koło mnie , odwróciłam się ku niemu popatrzyliśmy sobie w oczy i podaliśmy dłoń . Gdy strażnicy pokoju wyprowadzali nas zauważyłam że Finnick siedzi z głową na dłoniach spoglądając w dół. Strażnicy pokoju zaprowadzili mnie do pięknego pokoju w pałacu , zostawili mnie w nim i wyszli zamykając za sobą drzwi. Usiadłam na sofie , miękkiej i puszystej , nie wiem z jakich materiałów została zrobiona ale była bardzo miła w dotyku . Siedząc dostrzegłam w rogu pokoju stół z różnymi przekąskami i napojami . Podeszłam do niego i wyciągnęłam rękę po szklankę wody . Ze szklanką w ręku podeszłam do okna , patrzałam jak ludzie opuszczają plac przed pałacem , jedni smutnie szli w milczeniu a drudzy radośnie i z uśmiechami na twarzy biegli do domów. Dostrzegłam dwie dziewczyny uśmiechnięte i rozmawiające ze sobą energicznie , szły przez plac w stronę plaży-szczęściary – szepnęłam do siebie. Odwróciłam się i poszłam usiąść na sofie. Nagle otworzyły się drzwi i wbiegła mama z babcią i dziadkiem , cała trójka ze łzami w oczach-Po co żeś to zrobiła!? Źle ci było w domu? - rozpaczała mama.-Nie , zrobiłam to aby ocalić swoją przyjaciółkę ! Zrobiłam to by podziękować jej za to że była . - powiedziałam honorowym i dumnym głosem .-Koniec czasu . Wyjdźcie. - powiedział strażnik pokoju. Przytuliliśmy się wszyscy do siebie mama we łzach powiedziała mi że mnie kocha , babcia też . Dziadek miał tylko szklane oczy , przytulił i powiedział-Wiem że wygrasz , kocham cię. - i strażnik pokoju wyszarpnął go i wywlekł za drzwi zdążyłam tylko krzyknąć-Do zobaczenia – chciało mi się płakać ale nie mogę płakać . Muszę być twarda , muszę pokazać ze nie jestem miękka i że nie jestem ofiarą . Przyłożyłam dłoń do ust i w tej chwili do pokoju wbiegła Natalie a za nią jej rodzina .-Dziękujemy Ci bardzo uratowałaś Natalie życie – powiedział jej tata-Wierzymy w ciebie ! Masz predyspozycje , umiesz walczyć i przetrwać w kiepskich warunkach – powiedziała jej mama ze łzami w oczach .Natalie milczała siedziała na sofie naprzeciwko mnie ze łzami .-Dziękuje Ci . To co zrobiłaś było naprawdę najwspanialszą rzeczą na świecie – powiedział jej młodszy brat Max i mnie przytulił .-Dziękuje , jestem przekonany że zdołasz przeżyć – powiedział Christopher po czym także mnie przytulił . Natalie popatrzyła na mnie tępo po czym wstała podeszła do mnie i mnie przytuliła , łkała .-Obiecaj że postarasz się wygrać – powiedziała cicho i ledwo słyszalnie-Obiecuje – powiedziałam i łza spłynęła mi po policzku .-Koniec , wychodźcie – powiedział ostro strażnik , wszyscy jeszcze uścisnęli mi dłoń i wyszli . Zostałam sama , usiadałam i próbowałam ogarnąć się . Wytarłam łzę i podeszłam do stołu z jedzeniem i piciem . Wzięłam do buzi ciastko i popiłam wodą , gdy przełknęłam drzwi z trzaskiem otworzyły się jeszcze raz i wszedł Erick . Podbiegł do mnie i bez słowa przytulił mnie .-Dasz rade , uda Ci się – po tych słowach pocałował mnie w usta . W tym samym momencie wbiegł zdyszany strażnik i chwycił Ericka za bluzę na plecach i wyprowadził z pokoju , usłyszałam tylko jak Erick krzyknął-kocham Cię – poczułam falę ciepła , miłego uczucia w brzuchu . Smutno usiadłam na sofie i czekałam co będzie dalej . Po około pięciu minutach weszło dwóch strażników i powiedziało ze mam iść za nimi . Szłam z nimi aż do pięknie oszklonych drzwi , stał już tam Travis . Kiwną mi głową a ja mu i podszedł do nas nasz mentor Finnick . Przytulił Travisa i coś mu szeptał do ucha . Czułam się dziwnie , byłam zmieszana , nie wiedziałam co robić więc tylko patrzyłam i myślałam. Nie powinno być tak że członek rodziny mentora jest wybierany bo oczywiście będzie go faworyzował . Myślę że jak Finnick by się postarał Travis mógłby wygrać . Skupi się tylko na jego osobie więc mnie będzie mieć gdzieś . Jeżeli napłynie trochę gotówki na wspomaganie trybutów z 4 Dystryktu to Finnick na pewno przeznaczy je na Travisa . A więc mam już plan działania . Muszę zdobyć dużą ilość punktów na pokazie umiejętności aby mieć sponsorów którzy pomogą mi na arenie . Nie wiem jeszcze jaką taktykę wybrać czy mam być milusia i słodka dla widowni czy ponura i ostra . W tej pierwszej zdobędę sympatię i zrobię z siebie lalunie . Głupią i niewinną ... czyli nawet dobrze , wszyscy pomyślą że jestem nie groźna , nie będą się mną przejmować , dopiero na arenie pokaże co umiem , a umiem sporo. W tej drugiej taktyce zdobędę szacunek zawodników i będą się mnie wystrzegali lub próbowali zdobyć sojusz ale prędzej czy później próbować mnie zabić albo mogę nie przyjmować sojuszów i budzić niepokój u przeciwników. Nie wiem , nie chcę o tym myśleć . Głowa mnie boli od tego wszystkiego . Gdy Finnick przestał szeptać do Travisa i popatrzył na mnie . Przyjrzał mi się i powiedział-Chodźcie , pociąg do Kapitolu zaraz odjeżdża .Na peronie stał już piękny , lśniący pociąg i było tam bardzo dużo ludzi z kamerami i aparatami . Przez burzę fleszów dostrzegłam jak z pociągu podaje mi dłoń Tiffany . Gdy za mną wsiadł już Travis drzwi szybko się zamknęły . Podbiegłam do okna i otworzyłam je , chciałam dostrzec kogoś z rodziny albo znajomych . Pociąg powoli ruszał , zdenerwowałam się bo gdybym zobaczyła na przykład Natalie albo Ericka poczuła bym się lepiej . Gdy pociąg zwiększał prędkość dostrzegłam Natalie która do mnie macha . Widziałam jej szkliste oczy , źrenice zakrywały prawie cały obszar tęczówki , miała w nich łzy , mówiła coś ale nie słyszałam co. Ostatni raz wciągnęłam słonawe powietrze i popatrzałam na nią smutno i ktoś zamknął okno . Zostałam wepchnięta do jakiegoś pomieszczenia . Było ogromne pełno stołów ze jedzeniem , aż uginały się pod ich ciężarem . Na sofie siedział Finnick i rozmawiał z Travisem na fotelu obok siedziała Tiffany pudrowała sobie twarz. Podeszłam do stołu władowałam sobie na talerz pięknie zdobioną babeczkę nalałam sobie soku pomarańczowego w szklankę i usiadłam po turecku na sofie . Wszyscy przyglądali mi się-No co? - powiedziałam z pełnymi ustami – Głodna jestem , nigdy nie jadłam takich rzeczy – oburzyłam się-Jedz jedz – powiedział z uśmiechem Finnick – na arenie nie będzie takich rzeczy . Gdy Tiffany powiedziała że w telewizji lecą powtórki z dożynek , odłożyłam już pusty talerz na stolik obok i czekałam aż pokażą materiał z mojego Dystryktu . Dziwnie się patrzy na siebie w telewizji . Wszystko to o czym nie chciałam myśleć zobaczyłam na ekranie . Gdy wyczytali Natalie kamera zrobiła zbliżenie na nas dwie . Wyglądałam jak człowiek niedorozwinięty , miałam tępy wyraz twarzy i otworzyłam lekko usta . Twarz Natalie była bez wyrazu , usta miała mocno ściśnięte a jak szła na scenę całe jej ciało wydawało się sztywne . Gdy zgłosiłam się na trybuta kamera była wycelowana prosto na mnie , nagrało jak podbiegłam do Natalie , przytuliłam i poszłam na scenę . Gdy stałam na scenie nie było widać że się boje , zdecydowanie weszłam na scenę i ustałam . Potem pokazali dożynki w innych dystryktach , Tiffany wyłączyła telewizor . Wstałam i powiedziałam-Jezu jak ja wyszłam .-Zobaczcie no! - rzekł Finnick – trafiła nam się gwiazda! Zamiast martwić się o swoje życie martwi się tym jak wypadła w telewizji – powiedział pękając ze śmiechu , również się śmiałam , pozostali tez. Gdy wyjrzałam przez okno , zobaczyłam ze jest już ciemno-Która godzina – zapytałam .-Dochodzi 21:00 .-Kiedy będziemy w Kapitolu ?-Rano , idź spokojnie się umyj i idź spać . Gwarantuje że jutro będziesz wyspana -powiedział Finnick-Pościel jest zrobiona z aksamitu a łóżka mięciutkie więc zaśniesz szybko – dodała Tiffany .Wzięłam jeszcze w rękę ciastko i poszłam do pokoju , z napisem na drzwiach ''RIHNE'' .Poszłam do łazienki , została ona urządzona na niebiesko , wszędzie były obrazki rybek i muszelek . Gdy zobaczyłam prysznic prychnęłam . Ileż tam było przycisków do regulowania ciepła wody! Ileż do ciśnienia , w ściankach kabiny tysiące narządów do hydromasażu i do tego program w którym możesz wybrać jakim szamponem i żelem się umyjesz. Milion możliwość ale wybrałam szampon o zapachu cytrusów a żel o zapachu grejpfruta . Myłam się chyba z dwie godziny gdy wyszłam na dywanik włączyłam automatyczne suszenie włosów . Momentalnie zrobiły się suche i rozplątane.-Nie mam pidżamy – pomyślałam , rozglądnęłam się po łazience na haczyku wisiał duży ręcznik , opatuliłam się nim i weszłam do pokoju . Podeszłam do szafy i wzięłam najprostszą bluzkę i spodenki . Po czym wślizgnęłam się pod kołdrę . Była wspaniała , miękka , pachnąca od razu zasnęłam .

Rozdział II


Obudziłam się o 7:00 . Zaspanymi oczami popatrzyłam w stronę okna , niebo było bez chmurne , słońce ledwo co wszyło zza horyzontu ale i tak mocno świeciło , wszystko wydawało się takie jak zwykle ale nie ... Gdy już wstałam podeszłam do okna . Jak co roku pełno strażników pokoju w białych kombinezonach , chodzili bez czynnie po naszych ulicach i rozglądali się tylko . Pobiegłam do łazienki . Umyta i ubrana pobiegłam do kuchni . Reszta rodziny jeszcze spała , nie zawsze mamy możliwość wyspania się . Wzięłam kromkę chleba położyłam na to jakieś mięso , zjadłam i wyszłam z domu . Poszłam szybkim marszem pod pałac sprawiedliwości . Strażnicy pokoju czyścili go , stawiali ekrany , podłączali kamery , stawiali krzesła dla mentorów i prezydenta naszego dystryktu . W oddali dostrzegłam dziwną postać . Miała na sobie turkusową , z różnymi perełkami i cekinkami sukienkę sięgającą do połowy ud , miała również wysoką turkusową perukę nie wspominając już o szpilkach które miały z 20 centymetrów . Tą postacią oczywiście była Tiffany , opiekunka trybutów z 4 Dystryktu . Rozmawiała z Finnickiem , mentorem , który był kuzynem Travisa . Nie darzyłam Finnicka sympatią , denerwował mnie . Gdy jego wzrok powędrował do mnie , uniósł brew a ja jak by nigdy nic odwróciłam się i poszłam do Natalie .
Przez okno zobaczyłam że jeszcze cała jej rodzina śpi więc poszłam na plażę .Od wczoraj nic się na niej nie zmieniło tylko to że na morzu nie było żadnych statków i kutrów . Gdy trwają dożynki trzeba w nich uczestniczyć więc jest to dzień wolny od pracy , tak samo jest przez cały następny tydzień lub dwa , oglądanie głodowych igrzysk jest obowiązkowa . Kto nie ma telewizora ten musi przyjść na plac sprawiedliwości i oglądać je na dużym ekranie . Gdy nie przestrzegało się zasad ponosiło się karę .
Zdjęłam buty i poszłam brzegiem wzdłuż plaży . Gdy doszłam do pomostu weszłam na niego . Poszłam na jego koniec , usiadłam i zamoczyłam stopy w wodzie .gdy zorientowałam się że siedze tu już długo wstałam , założyłam buty i poszłam spacerkiem do domu . Gdy weszłam do salonu na fotelu leżała już błękitna sukienka z białym paskiem na biodrach . Mama siedziała i wygładzała ją palcami , powiedziała żebym poszła się umyć i wróciła . Nie śpieszyłam się , powoli się umyłam i wytarłam i w bieliźnie zeszłam na dół . Mama i babcia pomogły mi założyć sukienkę i do kompletu buty , dziadek siedział na fotelu i patrzył w okno . Gdy babcia skończyła mnie czesać , mama wręczyła mi srebrną bransoletkę wysadzaną diamencikami , po wewnętrznej stronie widniała malutka głoskułka . Bransoletka była śliczna .
-Należała do twojej prababci – powiedziała mama z dumą – przyniesie Ci szczęście .
-Dziękuje , jest piękna – odpowiedziałam z uśmiechem
Założyłam ją i poszłam do łazienki pomalować się . Moją charakterystyczną cechą w wyglądzie są ostro pomalowane oczy , czarną kredką .Gdy już skończyłam zeszłam do kuchni napić się . Gdy piłam i jadłam kawałek chleba usłyszałam syrenę która wzywała do tego żeby iść zapisać się na dożynki . Gdy wyszłam z domu na ulicy widziałam już znajome twarze które szły pod pałac sprawiedliwości . Zaszłam po Natalie do jej domu i razem poszłyśmy dalej . Na placu było już dużo osób . Gdy już obie zapisałyśmy się do głodowych igrzysk poszłyśmy pod schody prowadzące do pałacu , żeby dołączyć do innych dziewczyn w wieku 15 lat . Plac podzielony był na dwie strony , chłopaków i dziewczyn a pośrodku zapisy . Gdy już wszyscy się zapisali prezydent Fellow wygłosił jak co roku , nudne przemówienie o wojnie , nie słuchałam go , wzrokiem próbowałam dostrzec Ericka . Stał koło Travisa . Erick miał minę nie obecną tak samo jak Travis . Gdy Fellow skończył swoje przemówienie na scenę weszła Tiffany . Radosna i szczęśliwa powiedziała :
-Witaj Dystrykcie 4 ! Cieszę się że jestem tu z wami – podniosła ręce ku nam i rzekła – 71 głodowe igrzyska uważam za otwarte! - krzyknęła z zadowoleniem, kontem oka widziałam Finnicka który przewrócił oczami . Po słowach Tiffany na ekranie pojawił się film propagandowy . Gdy się skończył Tiffany podeszła do mikrofonu i powiedziała :
-Szczęśliwych głodowych igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja! Już czas aby dystrykt 4 dał daninę w postaci młodego mężczyzny oraz młodej kobiety – po czym podeszła do miski z imionami chłopaków , pogrzebała ręką i wyjęła karteczkę . Wszyscy wstrzymali oddech .
-Travis Odair !! - krzyknęła
Na placu zrobiło się jeszcze bardziej ciszej wszyscy popatrzeli na Travisa . Nie miał już tego swojego uśmieszku , oczy mu nie lśniły , wydawał się szary i bardzo zaskoczony . Tiffany ponagliła trybuta żeby wszedł na scenę po chwili Travis ruszył się i szedł już na wyznaczone przez Tiffany miejsce .
-Teraz czas na dziewczęta! - krzyknęła Tiffany
Razem z Natalie złapałyśmy się mocno za dłonie , zacisnęłyśmy zęby i oczy . Nie ja , nie ja , nie ja , powtarzałam w myślach. Nie . To nie ja to Natalie Sottie

sobota, 16 marca 2013

Rozdział I


- Rihne!chodź już , zaraz zacznie się trening. - Usłyszałam głos Natalie. Leniwie wstaje z łóżka , odkładam czytaną książkę na stolik i schodzę po schodach do salonu , skąd dobiegało wołanie. Mimo że nie nie mam bogatej rodziny i ledwo nam starcza na jedzenie , nigdy nie wzięłam astragali. Mam dość spory dom. Mama i dziadkowie boją się że mnie wylosują . Raz już to się stało ... padło moje imię . Na szczęście od razu wyłonił się ochotnik , nie znałam tej dziewczyny osobiście ale często widziałam ją w mieście , miała na imię Tristia . Wyglądała na trochę starszą ode mnie , wyglądała na taką co nie wie co to strach . Na pokazie trybutów oraz ich prezentacji była pewna siebie i sprawiała wrażenie , że jest naprawdę bardzo silna . Jej projektant przyczynił się do tego , zaprojektował czarną suknię a do tego miała bardzo ostry makijaż . Na paradzie nie machała , nie posyłała widowni całusów , miałam wrażenie że nawet na nich nie patrzała . Niestety , gdy zaczęła się żeś przy rogu obfitości jakiś trybut dźgnął ją nożem w plecy. Gdy mnie wyczytano nie czułam nic , czułam na sobie tylko wzrok wszystkich dookoła . Gdy już mój mózg otrzeźwiał na tyle żeby zorientować się co się dzieje usłyszałam ją . Gdy weszłam do salonu zobaczyłam Natalie .Średniej długości , blond włosy , okrągła twarz , pełne usta i piękne niebieskie oczy , średniej budowy dość niska . Rozmawiała z moją mamą. Gdy mnie zobaczyły Natalie powiedziała :
-No w końcu jesteś , chodźmy , jutro dożynki trzeba się podszkolić jeszcze , a nóż nas wylosują - powiedziała żartobliwie . Ona nie wierzy że mogą ją albo mnie wylosować ja mam inne zdanie , ona twierdzi że jak raz mnie wylosowali to drugi raz nie mogą , oczywiście że mogą . Karteczka z moim imieniem trzy lata temu , gdy miałam dwanaście lat , była tylko jedna , jedna jedyna na tysiące innych a i tak ją wylosowali ,no cóż miałam szczęście że był ochotnik . W drodze na trening rozmawiałyśmy o rożnych rzeczach . Natalie opowiadała jak ostatnio zarobiła pieniądze , pomagała naszemu przyjacielowi , z którym wymknęli się z dystryktu na dzikie jagody i agrest . Pomagała mu je zbierać a potem sprzedawać . Natalie nie mieszkała w mieście jak ja tylko w złożysku , miała dwójkę rodzeństwa , starszego , osiemnastoletniego letniego Christophera i młodszego , dziewięciu letniego Maxa . Jej mama sprzątała w aptece , czasami też zastępowała sprzedawczyni , jej tata pracował przy budowie statków. Mieszkali w dość sporej kamieniczce Natalie miała w tym roku już 7 karteczek ja tyko 4 . Gdy szłyśmy na trening Natalie mówiła do mnie o piekarni mojej mamy ale ja myślałam zupełnie o czymś innym , czułam że coś się wydarzy , że któraś z nas lub naszych znajomych zostanie wylosowana . Gdy już dotarłyśmy do budynku w którym odbywały się treningi , sala była już prawie pełna , wszystkie stanowiska były już zajęte , tylko jedno nie . Byłam zdziwiona że nikogo tam nie było Stanowisko roślinne, gdzie się uczy jakie rośliny są trujące , jakie nadają się do jedzenia , które mają właściwości lecznicze i jak je wszystkie odróżnić . Podeszłam do tego stanowiska sama bo Natalie ustała w kolejce do noży , gdy podeszłam do nauczyciela ucieszył się , pewnie nikt jeszcze do niego nie podszedł . Inni uważali to za stratę czasu ja odwrotnie . Znałam podstawy oraz trochę więcej ale moim zdaniem taka umiejętność bardzo nadawała się na arenie . Oczywiście rzucanie trójzębem i włócznią umiałam do perfekcji , rzucanie nożami też szło mi dobrze , parę razy próbowałam strzelać z łuku , nie szło mi za dobrze ale najgorzej też nie było . Ważne że chociaż trafiam w cel . Natalie umiejętność łucznictwa ma doskonale wyrobioną , wraz ze starszym bratem wymykali się razem z dystryktu , na polowania , zawsze zwierzynę trafiała w głowę żeby było więcej mięsa do użytku . Dysponowała łukiem z drewna , na oko powiedziałabym że takim sprzętem nie da się nic zrobić ale Natalie bardzo dobrze sobie z nim radziła . Najgorzej szło mi wspinanie się , rozpalanie ogniska i robienie węzłów .Gdy minęła godzina przy stanowisku z łukiem było mało osób wszyscy stali albo przy nożach albo włóczniach więc udałam się tam . Oczywiście był tam on , Travis , gwiazda szkoły , wszystkie dziewczyny wzdychały do niego tylko nie ja i Natalie. Duże morskie oczy , włosy czarne krótko ścięte oraz nieziemska figura , bardzo podobny do swojego kuzyna Finnicka. Obydwoje jakoś nie pociągali mnie ,byli przystojni to tyle . Gdy wzięłam łuk do ręki usłyszałam jego głos :
-Po co sięgasz za coś co ci nie wychodzi , skarbie?-powiedział uwodzicielskim głosem
Zignorowałam go. Zirytował się i wyszarpnął mi łuk z ręki i powiedział – w serce dobra skarbie?
I strzelił w kukle prosto ... w mostek . Uśmiechnęłam się szyderczo i wyrwałam mu łuk z rąk , i takim samym tonem jak on przedtem szepnęłam
-w serce , dobra skarbie?- bez zbędnego czasu napięłam cięciwę ze strzałą i strzeliłam w kukłę. Nie wiedziałam czy trafiłam czy nie ale zachowanie Travisa i odgłos zdumienia wokół nas mówiło samo przez siebie . Trawiłam idealnie w serce . Po tym jak już zorientowałam się że połowa sali na nas patrzy spoglądnęłam na Travisa , poliki aż mu płonęły a gdy już odchodził zatrzymał się trzy metry dalej i tonem mocnym i nie załamującym się powiedział
-Miałaś fart , skarbie– i odszedł w stronę łazienek .
Odprowadziłam go wzrokiem aż do drzwi łazienki . Gdy zniknął paru jego koleżków pobiegło za nim , chodzili za nim wszędzie Jason i Johnny . Obaj tak samo jak Travis wysportowani z pięknymi figurami ale byli mało inteligentni , w przeciwieństwie do Travisa nie mieli kompletnie nic w głowach . Gdy odwróciłam się w stronę sali , wszyscy patrzeli w moją stronę ale gdy podniosłam brwi wrócili do swoich zajęć . Podeszłam do kukły którą ustrzeliłam w serce , niewiarygodne w sam środeczek , byłam zaskoczona tym dlatego , że łucznictwo mi nigdy nie szło . Oderwałam strzałę z kukły i rzuciłam ją do pudła z innymi. Dochodziła godzina osiemnasta a sala jest dostępna dla młodzieży do dziewiętnastej . O tej porze zawsze włączają jakieś mało ważne przemówienia prezydenta Snowa w telewizji , dużo osób nie zostało w sali , Natalie musiała iść zająć się domem . Zostałam ja na stanowisku węzłów i jeszcze w sumie ośmioro ludzi na sali . Gdy tak wiązałam i wiązałam doszłam do wniosku , że Travis jeszcze nie wyszedł z łazienki . Więc postanowiłam pójść tam , łazienki nie były oddzielone dla chłopaków i dziewczyn tylko razem. Weszłam i od razu zobaczyłam Travisa , który siedzi pod oknem na małym taborecie z rękami na kolanach i głową w dół opartą na dłoniach . Nie zauważył jak weszłam więc ustałam przy umywalce , oparłam się o nią i powiedziałam bardzo normalnych i stonowanym głosem :
-I jak tam ? Nadal boli Cię to że ktoś może być w czymś od Ciebie lepszy? - Nic nie odpowiedział , umyłam ręce i wyszłam z łazienki . Gdy podziękowałam nauczycielowi od węzłów za to że teraz umiem już zrobić chociaż jakieś węzły wyszłam z sali . Gdy wyszłam , od razu zaczęłam się stresować jutrzejszymi dożynkami , co by było gdyby .... i tysiące myśli co mogło by być na arenie i co bym zrobiła w danej sytuacji . Gdy byłam już blisko domu , pomyślałam , że nie mam po co tam wracać , po co się nie potrzebnie stresować? Mama jak zwykle dzień przed dożynkami się zamartwia a jak się zamartwia to sprząta , babcia pewnie się modli o to żeby mnie nie wylosowali albo coś gotuje , dziadek rąbie drewno w ogródku albo majstruje przy zlewie , panuje ponura i napięta atmosfera . Nie będę wysłuchiwać rodziny jak mocno mnie kochają , bo wiem to . Jesteśmy kochającą się rodziną , czasami zdarza nam się kłócić ale tak to jesteśmy zgodni .
Pomyślałam że pójdę na plaże. Gdy już tam dotarłam nikogo nie było . Usiadłam przy brzegu i patrzyłam na morze . Takie wielkie , piękne . W oddali widać kutry rybackie i statki handlowe . Wczoraj był przypływ więc na plaży jest mnóstwo ładnych muszelek ale też patyków i glonów. Robiło się chłodno , byłam ubrana tylko w biały podkoszulek i krótkie spodenki . Słońce zachodziło , a widok był piękny . Ach , zachód słońca , ciekawe ile jeszcze takich zobaczę w swoim życiu , mogą mnie jutro wylosować i sobie już żadnego nie zobaczę . Wzięłam patyk który był najbliżej i rzuciłam go do wody . Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego przyjaciela , Ericka . Razem z Natalie chodziliśmy razem do klasy , tworzyliśmy paczkę . Erick był wysoki , średniej budowy z dłuższymi brązowymi loczkami , oczy duże w kolorze morza .
-Oo , cześć Rihne  – powiedział bardzo wesoło- ty też tutaj ? Nie chcę się siedzieć w domu co? Bardzo się denerwujesz ? - zapytał siadając koło mnie
-Tak...-powiedziałam ponuro.
-Nie martw się , nie wybiorą Cię – powiedział spokojnie
-Nie boję się o siebie , boję się o innych , o Ciebie , o Natalie... - odparłam smutno
-Pamiętaj że nawet jak by jedno z nas trafiło na arenę mamy spore szanse na wygraną . Zobacz , Natalie jest mistrzynią w łuku i zna się na roślinach , ja bardzo dobrze poluje i posługuję się trójzębem a ty ... w każdej kategorii jesteś dobra – powiedział wesoło
-Nie , wcale nie.
-Ależ tak! Noże i włócznia perfekcyjnie , noże bardzo dobrze , łuk genialnie! Do tego znasz się dobrze na roślinach , umiesz je rozróżniać i wykorzystywać do leczenia . Umiesz też robić wnyki , robić świetny kamuflaż! - powiedział z ekscytacją w głosie
Popatrzałam mu smutno w oczy po czym znowu wbiłam wzrok w morze. Zbierał się wiatr , fale zaczęły coraz dalej przypływać , więc wstałam i wraz z Erickiem poszłam usiąść na falochronie. Promienie słońca było jeszcze trochę widać na horyzoncie , odbijały się w tafli wody .
-Ale dziś załatwiłaś Travisa – powiedział z szerokim uśmiechem
-Nie mam pojęcia jak z tak dalekiej odległości mogłam strzelić prosto w cel , zawsze łucznictwo nie szło mi dobrze a tu ... – powiedziałam normalnym głosem
-To się nazywa talent
-Jaki tam talent – zaśmiałam się – Natalie ma talent ja szczęście . Zadrżałam z zimna. Erick to zauważył , zdjął swoją bluzę i położył mi ją na ramiona .
-Dzięki – powiedziałam z uśmiechem – Ale dziś zimno , brr.
-To przez ten wiatr – powiedział -odprowadzić Cię do domu?-dodał po chwili.
-Nie musisz – zdejmowałam jego bluzę
-Nie oddawaj , jutro oddasz – wesoło powiedział i oboje poszliśmy do domów. Erick był moim przyjacielem od zawsze , pamiętam , że jak jeszcze byliśmy mali to już razem próbowaliśmy łowić ryby , zawsze bez skutku , robiliśmy i robimy to tylko dla zabawy i dlatego , że bardzo lubimy ze sobą przebywać . Niektórzy z naszych sąsiadów było przekonane że jesteśmy parą . Nie myślałam nad tym czy Erick mi się podoba , po prostu kocham go , jak na razie tylko, jak przyjaciela . Gdy doszłam do swojego domu była godzina dwudziesta czterdzieści , gdy weszłam do kuchni siedział tam tylko dziadek i oglądał coś w telewizji , przywitałam się i poszłam do swojego pokoju . Nie był on duży ale mi wystarczał , po lewej od drzwi stała szafa a po prawej łóżko a koło niego mała szafeczka , pod oknem biurko . Wzięłam swoją pidżamę i poszłam do łazienki . Gdy już skończyłam się myć , położyłam się do łóżka . Nie mogłam spać ciągle myślałam o dożynkach ale nagle przypomniałam sobie o Travisie i jego nie udanym strzale .Gdy już wyczerpałam temat myśli o Travisie , nie miałam już siły myśleć o niczym więcej , więc zasnęłam.  

_____________________________________________________

Cześć , jeżeli już to czytasz to proszę zostaw komentarz , chcę wiedzieć czy mam dla kogo wstawiać dalsze rozdziały :D i proszę napisz  to co nie pasuję Ci w tym rozdziale :D